List do o. Honorata (3)

3.

 Aniela Róża Godecka tłumaczy się, że nie wiedziała o bardzo trudnych warunkach życia s. Małgorzaty Zembrzyckiej w Rydze na początku istnienia placówki. Przy okazji podaje drobne szczegóły dotyczące okoliczności jej założenia. Można wnosić, że list został napisany w 1902, gdyż Aniela Róża Godecka wspomina fakty sprzed 12 lat o pierwszym domu we Włocławku. Siostry założyły tam wspólnotę w 1890.


B.m.i w. w P. S.
Błogosławcie
Najdroższy Ojcze,
Małgorzata miała, przyjechawszy do Rygi, zamieszkać z jedną z naszych najdawniejszych sióstr zjednoczonych, która ma złożone 100 rubli w kasie. Te pieniądze miały być wyjęte i użyte na kupno maszyny do pończoch i na pierwsze potrzeby, i ta zjednoczona miała z nią robić pończochy, bo już jest spracowana w fabryce. Małgorzata miała jej potem częściowo te pieniądze złożyć nazad do banku. Tymczasem po przyjeździe do Rygi, jak poszła po paszport do majstra, to ten jej powiedział, że paszport jej odesłał do gminy, bo myślał, że ona nie wróci. Bez paszportu pieniędzy odebrać nie można, więc musiały czekać, aż paszport nadejdzie z powrotem, a tymczasem Ewcia poszła do fabryki, a Małgorzata biedaka tak się mordowała, ale ja o tym nie wiedziałam wcale.
Obecnie pozbierała nasze kandydatki do wspólnego życia, które były u Ojca – i siedzi z nimi. Pisała do mnie, że po trochu daje sobie radę i że takiej biedy nie ma. Pisała o Marylkach[1], że jej tyle serca okazały, ale czyżbym miała sumienie ze świadomością i rozmysłem na taką nędzę siostrę wystawiać.
Nam się też nie raz zdarzyło przychodzić w pomoc w tenże sposób siostrom z innych Zgromadzeń i braciom nawet. W Łodzi 10 lat temu jedna z Marylek była też sobie zostawiona i marła głodem, a myśmy jej dawały obiady przez jakiś czas, choć liche, bo u nas też bieda była, dzieliłyśmy się, czym mogłyśmy, ale nie przyszło mi na myśl posądzać jej przełożonych o brak serca, bo nie przypuszczałam nawet, żeby która mogła umyślnie siostrę narażać na takie rzeczy.
Zresztą los naszego Zgromadzenia jest taki od początku, że póki dom którykolwiek nie dojdzie do ostatecznej nędzy, póty się nie rozwija i nie ma z niego pociechy. Ja sama takie koleje przechodziłam z siostrami, szczególnie w Łodzi przy założeniu domu tamtejszego, to po kilku miesiącach nie mogłam ustać na nogach i musiała mnie Matka[2] wysłać do Leśniczówki na kurację kneippowską[3]. Ale z drugiej strony nigdy może nie czułam takiego zapału i zadowolenia wewnętrznego, jak wtenczas i z obowiązku tylko zawiadomiłam Matkę, że źle z moim zdrowiem. Byłabym chętnie do końca tak dociągnęła. Więc i Małgorzacie się nie dziwię, że nie chciała mnie zawiadomić o swoim krytycznym położeniu, choć ją za to upomnę, bo nie powinna tak robić. Przynajmniej mogę mieć nadzieję w Bogu, że w Rydze dom się rozwinie i że z niego będzie chwała Boża. A we Włocławku, jakeśmy tam pojechały zawiązać generalny dom, miałyśmy na początek 500 rubli i nie wiodło się nam póty, pókiśmy nie zostały bez grosza i nie przecierpiały biedy przez jakiś czas – dopiero zaczęło dziać się lepiej. A w Wilnie przyjechałyśmy na zagospodarowany dom i skończyło się na tym, że nas Ziemińska wypędziła[4]. We Włocławku pierwszy raz 12 lata temu, jak pojechała Serafia z Angelą, próbantką naówczas, też na gotowe gospodarstwo, i w końcu diabeł skusił tę niby siostrę, która nas tam sprowadziła do swego gotowego, że się raptem wyprowadziła i zostały siostry w czterech ścianach tylko z paru siennikami, i stołu nie miały nawet, aż się zydówka zlitowała i dała parę gratów. A w Płocku w kurnikuśmy mieszkały z początku, a jak nam było dobrze – z największą przyjemnością wspominamy te dobre dawne czasy.
Nogi najdroższemu Ojcu całuję i błagam o błogosławieństwo i o modlitwy. Błogosławcie.






[1] Chodzi o Zgromadzenie Sióstr Najświętszego Imienia Jezus, którego założycielką była Maria Witkowska, nazywana Marylą. Stąd potoczna nazwa Marylki, jaką określano siostry.
[2] Mowa o Elżbiecie Stummer, felicjance, która była sekretarką o. Honorata Koźmińskiego i duchową opiekunką wszystkich jego dzieł.
[3] Leczenie poprzez hydroterapię i ziołolecznictwo według wskazań ks. Sebastiana Kneippa (1821-1897).
[4] Bliższe okoliczności tych wydarzeń nie są znane. Wiadomo, że dom istniał w latach 1892-1894 i prowadzono tam ochronkę dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz